Apel ks. Ryszarda Kubasiaka

 

 

 

Ostatnia aktualizacja:

08.10.2009

 

KAI

Ks. dr Makówka: zarzuty wobec Golgoty Beskidów to przykład pychy i ignorancji

 

           Symbole wprowadzone przez artystę w stacjach Drogi Krzyżowej zwanej Golgotą Beskidów, wbrew temu co twierdzą krytycy dzieła, mają swoje znaczenie i miejsce w ikonografii chrześcijańskiej – uważa ks. dr Leszek Makówka, wykładowca historii sztuki i konserwacji zabytków na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego Katowicach.

Duchowny, który swoim wykładem zainaugurował 29 września w Bielsku-Białej kolejny rok formacyjny Diecezjalnego Duszpasterstwa Środowisk Twórczych, podkreśla, że osoby zaciekle krytykujące dzieło prof. Czesława Dźwigaja, zarzucające krakowskiemu artyście przemycanie symboli masońskich przyjęli z góry określoną teorię co do wymowy Golgoty, a potem szukali na siłę argumentacji.

Na stronach Internetowej Gazety Katolików ukazują się od pewnego czasu liczne artykuły mówiące o tym, że Beskidzka Golgota pełna jest wolnomularskiej symboliki, a stacje „urągają wszystkim kanonom religijnym” i są „manifestacją nienawiści do Chrystusa”.

„Z taką argumentacją trzeba polemizować, ponieważ może ona wprowadzać
wątpliwości u ludzi, którzy nie znają ikonografii religijnej i są przyzwyczajeni do utartych wzorców” – podkreśla przewodniczący Archidiecezjalnej Komisji Architektury i Sztuki Sakralnej w Katowicach.

„Jako założenie przyjęto fakt, że wprowadzane w różnych stacjach symbole to
znaki masońskie. Myślenie takie jest z gruntu błędne, ponieważ różnego
rodzaju symbole są wieloznaczne, co wynika nawet z definicji symbolu, i
używane przez różne grupy religijne, społeczne” – dodaje ks. Makówka w rozmowie z KAI i daje konkretne przykłady błędnej argumentacji przeciwników Golgoty z Matyski.

Opisując Stację XIV, archidiecezjalny konserwator zauważa, że zestawienie przez krytyków formy grobu z rysunkiem z książki "Mały Książę" jest bezpodstawne ze względu na odmienność formy. „Paradoksalnie, gdyby forma była nawet taka sama to mogłoby to nawiązywać do znaku Jonasza, o którym mówił Jezus (Mt 12,40). Motyw Jonasza w związku z tym pojawia się już w sztuce w katakumbach, ponieważ jest to figura, czyli zapowiedź tego, co miało spotkać Syna Bożego” – zaznacza duchowny, przypominając, że wąż ma różne konotacje w samej sztuce chrześcijańskiej. „Wąż, który niewątpliwie największe skojarzenia budzi z Królestwem Ciemności, czyli szatanem, bardzo często występował w sztuce romańskiej w kapitelach, na chrzcielnicach czy elewacjach kościołów jako znak, że został on pokonany przez Chrystusa” – dodaje.

Zdaniem konserwatora również złamana kolumna ze Stacji I, która według krytyków ma być zaszyfrowanym obrazem stosunku płciowego, należy do tak zwanych narzędzi męki i można ja spotkać w ogromnej ilości przedstawień Ubiczowania.

 Z kolei sowa ze Stacji VI, która ma być kolejnym znakiem masońskim, związana jest z scenami pasyjnymi. „Odnosi się do ciemności, które zostały rozświetlone śmiercią Chrystusa. Jest jeszcze inna symbolika w pismach Ojców Kościoła, w której sowa oznacza filozofów, heretyków, niewierzących. Umieszczenie jej po stronie tłumu jest kontrastem dla odważnej kobiety, nazwanej przez tradycję Weroniką:ci niby mądrzy, których reprezentuje sowa okazali się głupcami – wyjaśnia ksiądz.

Również zarzut obecności na biodrach żołnierzy ze Stacji IX rzekomych fartuszków wolnomularskich uważa konserwator za śmieszny „.Idąc tym tropem, różne kształty, które przybierała opaska wokół bioder Chrystusa, zwana perizonium, też można sprowadzić do takiego fartuszka, co sugerowałoby, ze sam Jezus był masonem.” – zauważa kapłan.

Według niego praca prof. Dźwigaja też jest w tym kontekście „środkiem poznania tego, co ukrywa się w człowieku, poznania jego wnętrza”.

„W tym przypadku skłonności do widzenia spiskowej wizji dziejów i pełne pychy przekonanie o własnej nieomylności nie jest postawą chrześcijańską” – konstatuje ksiądz.

Golgotę Beskidów, wiodącą na beskidzki szczyt Matyski, poświęcił 12 września br. bp Tadeusz Rakoczy.

 

 
Autor: Robert Karp